Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość opinie 25 maja 2023, 10:00

Recenzja The Lord of the Rings: Gollum - jeden ssskarb w mroku błędów

Władca Pierścieni: Gollum to jedna z najbrzydszych i najtoporniejszych technicznie gier, w jakie zagracie na obecnej generacji. Ale tak jak tytułowy bohater – skrywa ona jeden cenny „ssskarb”, dzięki któremu chciało mi się dotrwać do samego końca.

Źródło fot. Daedalic Entertainment
i

Jeśli głównym celem studia Daedalic Entertainment było stworzenie gry pasującej do tytułowego bohatera, to udało się to wyśmienicie! Wszak Gollum to dość odrażająca kreatura – niegrzesząca urodą, oślizgła, złośliwa, zdradliwa, lubiąca brać na litość. Ale ten sam Gollum skrywał też przyciągający i piękny skarb – Pierścień – nie wspominając o dochodzącym od czasu do czasu do głosu sumieniu dawnego Smeagola. Dokładnie w taki sam, dwojaki, sposób odebrałem grę The Lord of the Rings: Gollum.

Z jednej strony to mocno niedopracowana, kulejąca technicznie platformówka TPP. Nie ma tu ładnej grafiki, doszlifowanych mechanik i nigdy nie wiadomo, czy utknęliśmy w danym etapie z powodu jego trudności, czy może błędu w skrypcie. Tak jakby cały budżet przeznaczono na postać Golluma, a resztę dorobiono najmniejszym kosztem i wysiłkiem. Bo to właśnie główny bohater, genialnie naśladujący kinowy pierwowzór Andy’ego Serkisa, jest najlepszym elementem tej gry – jakoś utrzymuje na swoich wątłych barkach wszelkie niedoróbki i mimo wszystko nie pozwolił mi oderwać się od monitora.

Recenzja The Lord of the Rings: Gollum - jeden ssskarb w mroku błędów - ilustracja #1

Pierwsza połowa gry to ponury Mordor.The Lord of the Rings: Gollum, Daedalic Entertainment, 2023

Dobry, zły i brzydki – biedny Smeagol

W wielu grach spotykaliśmy już „zwykłych” bohaterów, nieposiadających żadnych supermocy, niemających siły i możliwości, by rozstawiać wszystkich po kątach. Ale z Gollumem to zupełnie inne doświadczenie. Nie tylko jest słaby fizycznie i pozbawiony broni – jest jeszcze pogardzany i pomiatany przez wszystkich, traktowany jak śmieć niegodny splunięcia. Jest tu postacią tragiczną i rzeczywiście da się to odczuć. Towarzyszymy mu najpierw w niewoli u orków w Mordorze, gdy zdradza Sauronowi dane osobowe nowego właściciela Pierścienia, a potem u elfów w Mrocznej Puszczy, dokąd na kolejne przesłuchanie przyprowadza go Aragorn. I choć u elfów jest odrobinę przyjemniej, i tak czujemy, że Gollum, czy też Smeagol, nie ma łatwo.

Wszędzie jest więźniem, niewolnikiem do wykonywania najgorszych prac albo podejrzaną kreaturą, którą trzeba mieć na oku i ciągle patrzeć jej na ręce. Cokolwiek byśmy nie zrobili, gdziekolwiek nie doszli, jakichkolwiek przeszkód nie pokonali, i tak na końcu ktoś nas złapie, sprowadzi do parteru i wtrąci z powrotem do celi, rzucając przy okazji parę inwektyw. Nic więc dziwnego, że Gollum nie ufa nikomu, życzy wszystkim jak najgorzej, a jeśli odezwie się w nim Smeagol z jakimś poczuciem zaufania i lojalności wobec poznanej postaci, Gollum od razu przegania ze swojej głowy takie myśli.

Dobry, zły i brzydki – toksyczny Gollum

Owe częste spory między Gollumem a Smeagolem, podczas których bohater mówi sam do siebie, to zdecydowanie największa zaleta gry. Wszystkie te teksty zostały bardzo dobrze napisane i genialnie zagrane przez aktora Wayne’a Forestera – zwłaszcza w momentach, kiedy Gollum zaczyna odnosić się do swoich rozmówców z sarkazmem. Twórcy poszli nawet o krok dalej i stworzyli coś w stylu minigry, w której oprócz zwykłego wyboru moralnego wedle sumienia Golluma lub Smeagola musimy jeszcze przekonać tego drugiego do swoich racji. Dobry pomysł został jednak słabo zrealizowany i często miałem wrażenie, że system działa tu losowo, potrafi skończyć ową minigrę zbyt wcześnie, a programiści po prostu kompletnie się w tym pogubili.

Świetna rola Golluma uwydatnia, niestety, kontrast z resztą bohaterów tej historii. Cały etap w Mordorze wydaje się sklecony na siłę, a tych parę szych Saurona, jakie spotykamy, to jakieś kukły bez charakteru. Trochę lepiej jest wśród elfów, gdzie fabuła zaczyna być ciekawa dzięki nowemu wątkowi z niewidomą elfką Mel. Z tego, co zauważyłem, to dopiero w Mrocznej Puszczy nasze wybory nabierają znaczenia i rzeczywiście postacie mogą zginąć lub nie w zależności od humoru Smeagola/Golluma. Wcześniej albo celowo, albo przez kolejny błąd programistów gra całkowicie ignorowała moje decyzje.

Recenzja The Lord of the Rings: Gollum - jeden ssskarb w mroku błędów - ilustracja #2

Po mrokach Mordoru Mroczna Puszcza wygląda jak raj.The Lord of the Rings: Gollum, Daedalic Entertainment, 2023

Gollum zwinny niczym Jedi

Smutne jest to, że gdyby nie wykonanie techniczne, The Lord of the Rings: Gollum wcale nie byłoby taką złą grą. Twórcy wiedzieli, że trzonem rozgrywki nie może być walka, więc głównie gdzieś się wspinamy i skaczemy. Mocno to przypomina niedawne popisy Cala Kestisa w Jedi Survivor, bo mamy tu ściany do biegania, ściany wspinaczkowe, ruchome platformy, wąskie krawędzie, korytarze pod wodą i dźwignie odblokowujące różne mechanizmy. Każdy etap to kompleksowa platformowa łamigłówka, do której czasem dodane są sekwencje skradankowe z tradycyjną wysoką trawą do chowania się i kamieniami do odwracania uwagi. Nie zabrakło też etapów, gdzie trzeba zrobić coś nowego, zmienia się kamera albo zyskujemy towarzysza, którym kierujemy.

Wszystko to ułożono tak, byśmy nie czuli backtrackingu i zawsze mieli nieco inne zadanie do wykonania, nawet gdy Gollum jest zwykłym więźniem maszerującym codziennie do niewolniczej pracy. Plusem jest też parę zagadek środowiskowych, w których trzeba ruszyć głową i dobrze się rozglądać, bo gra rzadko kiedy coś podpowiada. I byłoby świetnie, gdyby to wszystko działało tak, jak powinno, gdyby przechodzenie gry stanowiło czystą przyjemność – ale w wersji do recenzji tak, niestety, nie było. Ilość problemów technicznych zdecydowanie przekroczyła normę.

DRUGA OPINIA

Recenzja The Lord of the Rings: Gollum - jeden ssskarb w mroku błędów - ilustracja #3

The Lord of the Rings: Gollum to gra tak okrutnie brzydka, że nawet na PS3 byłaby przeciętna. Na dodatek jest to produkt zabugowany, z fatalnym sterowaniem, drewnianymi animacjami i dziwnym designem poziomów. Mimo wszystko dotarłem do końca, bo sama historia okazuje się na tyle dobra, że chce się poznać jej finał. Propozycja wyłącznie dla wiernych fanów Władcy Pierścieni, spragnionych jakiejkolwiek gry z tego uniwersum.

Mikołaj Łaszkiewicz

Podłe hobbity zatruły kod gry błędami

Ponoć zaliczam się do szczęśliwców, którym gra ani razu nie wysypała się do pulpitu, ale zamiast tego napotkałem inne atrakcje. Zaczęło się niewinnie, od wielkich pikseli zamiast włosów Golluma. Na porządku dziennym były losowe spadki w animacji klatek w formie mocno odczuwalnych chrupnięć. I to przy oprawie graficznej, która uchodziłaby za nieładną i przestarzałą już w czasach PlayStation 3 i Xboksa 360. Od problemów z wydajnością i brzydoty grafiki bardziej irytujące okazały się jednak niedopracowane mechaniki oraz błędy w skryptach. Przy jednej z zagadek środowiskowych ekran interakcji potrafił się zapętlać, a dialogi pojawiać losowo, zmuszając do restartu całego etapu. Czasem skrypty rozwijające fabułę i uruchamiające nowe zadania nie aktywowały się – konieczne było błądzenie po lokacji lub restart checkpointu, a te potrafiły zapisywać się również podczas spadania na pewną śmierć.

A spada się i ginie w Gollumie często, bo raz, że nasz bohater jest dość skoczny i łatwo przestrzelić właściwy punkt, a dwa – kamera robi wszystko, byśmy oglądali pachy postaci albo skały z bliska zamiast pełnego widoku aktualnej sceny. Zupełnie przypadkowe jest również zachowanie patrolujących dane tereny elfów i orków – raz nie widzą nas, stojąc o krok dalej, innym razem doskakują z odległości dwóch przystanków autobusowych na sam dźwięk szelestu trawy. Gra wydaje się też bardzo niekonsekwentna w podpowiedziach. Mamy do dyspozycji oklepany szósty zmysł podświetlający wrogów oraz interaktywne przedmioty, który raz pokazuje drogę do celu, a raz nie. W zasadzie wszystkie mechaniki wyglądają na niedokończone i niedopracowane, przez co zbyt często zastanawiamy się, czy zacięliśmy się z własnej winy, czy może skrypt gry znowu nie zadziałał.

Recenzja The Lord of the Rings: Gollum - jeden ssskarb w mroku błędów - ilustracja #4

Wygląd orków i cała oprawa graficzna nie należy do najlepszych.The Lord of the Rings: Gollum, Daedalic Entertainment, 2023

Ssskarb czy „skarb” wśród gier?

Dotychczasowy dorobek studia Daedalic Entertainment to raczej produkcje mniejszego kalibru, izometryczne lub dwuwymiarowe, które zaliczylibyśmy do mniej lub bardziej ambitnych „indyków”. I to chyba jedyna okoliczność łagodząca. Gdyby autorzy stworzyli podobną platformówkę w zupełnie innym uniwersum, nabraliby doświadczenia, a ewentualne problemy przeszłyby bez echa. Pech jednak chciał (lub czyjaś decyzja z góry), że zabrali się za jedną z najbardziej kultowych marek na świecie, i to akurat teraz, kiedy już dość długo czekamy na kolejną singlową grę w uniwersum Władcy Pierścieni. Po ich dzieło może więc sięgnąć sporo osób i wiele z nich zapewne się rozczaruje lub odbije od błędów czy stopnia trudności.

Zastanawiając się nad umowną, cyferkową oceną, w której różnica 0,5 może przeważyć nad łatką „przeciętna” i „słaba”, wręcz słyszy się w głowie spór Smeagola i Golluma. Ten pierwszy jest wyrozumiały, potrafi dostrzec zalety gry, zaufać devom, że wydadzą łatki. Drugi prycha i pluje jak na potrawkę z królika, bo to kolejna spaprana produkcja, której nikomu nie chciało się testować. I w sumie obaj mają rację, bo w pewnym sensie The Lord of the Rings: Gollum ma zadatki na dobrego średniaka, tylko zostało bardzo topornie wykonane.

Skakanie Gollumem w Mordorze i Mrocznej Puszczy nie było przyjemnym doświadczeniem, ale poznanie tego bohatera okazało się czymś naprawdę niezwykłym – takim małym, błyszczącym ssskarbem w mroku wadliwego kodu. Bardzo chciałbym, żeby Gollum Daedalica powrócił – ze swoimi tekstami, sarkazmem i Smeagolem – w innej, o wiele lepiej dopracowanej grze. Tylko czy będzie to jeszcze możliwe?

Moja opinia o grze The Lord of the Rings: Gollum

PLUSY:

  1. znakomita kreacja postaci Golluma – jego reakcje na wydarzenia w grze, teksty, voice acting i tak samo doskonały Smeagol jako dodatkowy głos w głowie bohatera;
  2. zróżnicowane etapy i mechaniki w trakcie misji – wspinaczka bywa sporym wyzwaniem;
  3. wymagające sporo spostrzegawczości zagadki środowiskowe – gra prawie nic nie podpowiada;
  4. potrafiący wciągnąć i zaciekawić wątek fabularny z niewidomą Mel (w drugiej części gry).

MINUSY:

  1. brzydka, przestarzała oprawa graficzna – wygląd orków woła o pomstę do nieba;
  2. częste spadki płynności;
  3. liczne błędy i glicze graficzne;
  4. niedopracowane mechaniki, zwłaszcza minigry z wyborami;
  5. błędy skryptów wymagające czasem restartu checkpointów lub całych poziomów;
  6. losowe, absurdalne zachowanie sztucznej inteligencji;
  7. tragiczna praca kamery, zwykle utrudniająca ujrzenie tego, co się dzieje.

OCENA: 5,5/10

ZASTRZEŻENIE

Kopię gry otrzymaliśmy od firmy Marchsreiter.

Dariusz Matusiak

Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

więcej